Gdy układa misterny plan utrudnienia nam życia, wcale nie ma zamiaru spieprzyć jednego i odejść. Najbardziej syci się bezustannymi problemami na różnych polach. To zepsuty samochód, raz, drugi czy trzeci... To choroba (i nie mówię o przeziębieniu). To ciąg niekoniecznie miłych zdarzeń. Szereg informacji, które wgniotą nas w ziemię.
Można by rzec - pech. Ale moim zdaniem z pechem ma to niewiele wspólnego. Przypadek? Jakaś siła wyższa, która rządzi naszym życiem.
I tak żyjemy od jednej złej chwili do drugiej, z dnia na dzień coraz ciężej stąpając. I powtarzamy sobie: "Cóż, takie życie...". Albo: "Zawsze może być gorzej!". I niewiele myśląc staramy się przeżyć kolejny dzień. I jasne! Mogłoby być gorzej. Mógłby się skończyć świat, co dla niektórych pewnie byłoby wybawieniem lub końcem wszelkich cierpień.
Ja jednak wolę myśleć, że mój los (ten wredny gość) sięgnął dna i znudziło mu się robienie przykrych niespodzianek. Każdemu kiedyś może się znudzić. Dziś pakuje swoje manatki, a od jutra wszystko się zmieni. Bo nadszedł ten moment, że wreszcie musi się coś udać. Właśnie tak! Od jutra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz